Hrabina swoim powrotem do Warszawy wprowadza zamieszanie wśród arystokracji!
Arystokracja wprost potępiała nawet najdrobniejsze oznaki rozwiązłości u panien, ale mężatki mogły swobodnie romansować, z kim tylko chciały, pod warunkiem że ich mężowie o tym nie wiedzieli albo wiedzieli i przymykali oczy, a oficjalnie udawali ślepców.
Od czasu do czasu sięgam po książki lekkie, łatwe i przyjemne. Potrzebuję oderwać się od problemów i zatopić się w świecie, który wydaje się sielankowy. Często wydaje się nam, że inni mają lepiej, łatwiej i wszystko układa się po ich myśli. I takie wrażenie odniosłam, gdy zaczęłam czytać „Zakochaną hrabinę” Urszuli Gajdowskiej. Otóż hrabina Aurelia Plater jest młodą, atrakcyjną wdową, w dodatku bogatą. A takie zestawienie cech nie może wróżyć dla niej nic dobrego. Panowie zachwycają się hrabiną, wielu uderza do niej w konkury, inni proponują jej status kochanki.
„Nie zależało jej na tytułach ani uwadze, której zaczynała mieć powoli dosyć. Kiedy była panną i uganiał się za nią tabun kawalerów, mogła przynajmniej liczyć na powściągliwość z ich strony. […] Niektórzy mężczyźni potrafili teraz w bardzo niedwuznaczny sposób zaproponować, by została ich kochanką. To nie było miłe. Nigdy nie chciała, by traktowano ją przedmiotowo, a dla większości stała się właśnie przedmiotem pożądania.”
Natomiast wśród arystokratek Aurelia wzbudza mieszane uczucia. Często jest to zawiść i zazdrość. Pod przykrywką przyjaźni panie z towarzystwa starają się wybadać młodą wdowę co do jej planów matrymonialnych. Czują się zagrożone i robią wszystko by ich mężowie nie stracili głowy dla pięknej hrabiny.
Aurelii nie dziwiły docinki ani zawiść ze strony innych kobiet, przywykła do tego. Od dzieciństwa wyróżniała się na tle rówieśnic i miała świadomość tego, że trudno jest im się zaprzyjaźnić z kimś, kogo uważają za konkurencję i zagrożenie (…) Czasem wydawało jej się, że ludzi nie obchodziło nawet to, czy była dobra, zła, głupia, oczytana, nerwowa czy zupełnie spokojna. Nikt nie trudził się, by poznać ją głębiej. Wystarczyło im, że odnajdywali w niej doskonałą powierzchowność.
Jednak jeżeli nastawiacie się na płomienny romans ociekający lukrem, to w „Zakochanej hrabinie” go nie znajdziecie. Owszem, miłość jest, ale bardzo burzliwa. Hrabina jest kobietą, która wie czego chce. W dodatku docenia swoje wdowieństwo, które daje jej niezależność. Ponadto jest osobą bardzo inteligentną, posiadającą wiele umiejętności, które w XIX wieku nie były domeną kobiet. Za sprawą licznych anonimów, które młoda kobieta otrzymywała była zmuszona zwrócić się po pomoc do Błękitnego Majora, który był kuzynem jej zmarłego męża. W tym momencie zaczyna być bardzo ciekawie. Spotykają się dwie silne osobowości, które nie chcą przyznać się do swoich uczuć, ale za wszelką cenę chcą udowodnić swoje racje.
Co się tyczy panów, to sprawa u nich wyglądała w ten sposób, że od żon wymagali czystości w dniu ślubu, ale sami musieli już mieć stosowne doświadczenie. Chcieli również, jak nakazywał zwyczaj i wszelkie zdroworozsądkowe normy, spłodzić prawowitego potomka, potem już, jeśli nie łączyło ich z małżonkiem nic poza układem, pozwalali im żyć, jak tylko chciały, byleby nie wystawiały ich na pośmiewisko.
Wojny podjazdowe między Aurelią a Edmundem dodają humoru, pikanterii oraz sprawiają, że serce zaczyna szybciej bić. W obliczu zagrożenia potrafią zjednoczyć siły, by za chwilę oddać się walce na cięte riposty. W dodatku Edmund ma fatalną opinię w towarzystwie. Jest hulaką, hazardzistą oraz poskramiaczem damskich serc, co sprawia, że Aurelia bardzo nie ufnie traktuje go. A jednak jakaś siła przyciąga tych dwoje do siebie. Chwilami między nimi jest burzliwie, by za chwilę zapanował spokój. Nie brakuje też namiętności, która pobudza wyobraźnię czytelnika.
„Zakochana hrabina” jest lekturą, która dostarcza wiele emocji czytelnikowi. Jest romans, intryga, zazdrość, flirt i zawiłe zasady etykiety. Autorka wykreowała postacie wobec których nie można przejść obojętnie. Ich postępowanie wzbudza liczne reakcje podczas czytania. Są sceny, podczas których będziecie się śmiać, inne przyprawią was o dreszcz grozy. Nie zabraknie scen ze spotkań w alkowie i nie tylko, gdzie kochankowie zapragną być bliżej siebie. Poznacie kobiety silne i zdecydowane, ale też kobiety, które są zainteresowane tylko dostatnim życiem i prowadzeniem licznych romansów. Odkryjecie obłudę śmietanki towarzyskiej, zwłaszcza kobiet.
Przekonacie się, że nie mówienie całej prawdy może prowadzić do licznych niepotrzebnych perturbacji między zakochanymi. Pewne sprawy mimo upływu czasu nadal pozostają aktualne jak miłość, intryga, zazdrość.
Ja polecam wam z całego serca nie tylko książkę „Zakochaną hrabina”, przy której świetnie bawiłam się, ale też dwa poprzednie tomy „Zadziorna baronówna” i „Panna bez majątku„. Jest to cykl o niezwykle silnych i inteligentnych kobietach, które mają odwagę być sobą wbrew powszechnie panującym konwenansom.
Ja już czekam na kolejny tom „(Nie)pokorna wdowa”.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Szara Godzina.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
- Tytuł: Zakochana hrabina
- seria: W dolinie Narwi
- autor: Urszula Gajdowska
- data wydania: 26 lutego 2022
- wydawnictwo: Szara godzina
- ilość stron: 392
- ocena: 8/10