Życiowa, dowcipna i rozpoczynająca sagę historia o rodzinie Prusko. A właściwie babach. I tyle powinno wam wystarczyć, żeby chcieć rozgościć się w tej rodzinie.
Dobrze ich poznać, ale członków rodziny się nauczyć to już ciężej!
Rafałek i Edytka – małżeństwo, w którym następuje przerwa na dwa tygodnie. Żona jedzie do rodziny na Podlasie, a mąż zostaje i już zaciera rączki. Oboje już układają plan na najbliższe dni. Jednak okazuje się – na nieszczęście obojga, że nic nie jest takie jakie planowali. Przeskakujemy między żoną a mężem i niespodziewanym rozwojem akcji. Jak zwykle autorka raczy nas pięknym słowem i komizmem sytuacyjnym.
Tak się zaczęło, ale to powieść o rodzinnych sprawach, małżeństwie i miłości czy też problemach z tych spraw wynikających. Z tego wszystkiego zapomniałam. że to komedia kryminalna. To się narobiło! Przecież! Musi być trup! I jest! Ale jak powiązany (w sensie przypadków i koligacji!). I tu się dopiero zaczęło całe przedstawienie…
Rodzina, baby i koligacje.
Tak na prawdę tutaj to potrzebne byłoby drzewo genealogiczne. I można je zrobić na podstawie opowieści babci! A siła tkwi w kobietach, a właściwie w babach! A one związane rodzinnymi koneksjami są z wieloma, oj wieloma, postaciami istotnymi dla tej akcji!
Przypadki, miłość i zbiegi okoliczności.
W tej opowieści jak już poznamy główną bohaterkę Edytę i jej rodzinę (bardzo rozległą, ale i ciekawą) oraz jej męża Rafałka, który to medalu na męża roku nie dostanie. Do tego mamy trupa! I to z rodziny Edyty! (Tej Prusko, z tych Prusków) I tu się zaczyna świat policjantów, ale jakich! Tych znajomych i tych obiecujących, pnących się po szczeblach kariery. Całe szczęście, że policjanci są inteligentni, dociekliwi i przystojni! Całe szczęście, na prawdę, bo ta sprawa śmierci jest bardzo poplątana! Do tego trzeba tęgich głów i dociekliwej rodziny z korzeniami, albo emerytowanego jegomościa służb specjalnych w rodzinie. Cieszę się, że poznałam tę zakręconą historie i myślę, że nawet jakby była dłuższa i bardziej zakręcona, byle nie z kolejnymi bohaterami, to wcale bym się nie obraziła! Dlatego cieszę się na kolejne części.
Pomyśleć, że moje pierwsze spotkanie z Panią Małgosią było 2,5 roku temu, a dopiero potem świat jej książek mnie do siebie przekonał.
Przeczytane:
Wigilijna zagadka
Szczęśliwy los
Miłość i inne klątwy
Kto zabił Mamusię?
Wina,wina!
Baby, ach te baby
Te baby to wciągną człowieka! Informacje z każdego pokolenia. Te starsze mają wiedzę i koneksje, te młodsze są błyskotliwe i przyciągają problemy. Tutaj główne tematy to rodzina, miłość i jak doszło do morderstwa. Z polotem i błyskotliwością z Panią Starostą można poznawać rozległe koneksje. Do tego przypadki, które piętrzą się i powodują kolejne problemy. Plącząc i przygotowując nas na finał.
Ale nie koniec to, a właściwie początek kolejnych treści. Już słucham drugą. Ale o tym niebawem. Jak widać spokojnie po kolei poznaję kolejne pozycje z listy autorki. Cieszę się, że poznałam Rafałka mimo, że nić sympatii urwała mi się po kilku stronach z nim, to jednak jest ważnym czynnikiem tego kwasu. Z kolei Bączek, ten policjant, to dopiero jest wart poznania! I występuje nie tylko w tej książce. Zaplątał się jeszcze do innej :), do historii o Mamusi. A tu też mamusia jest! Oj i wiecie taka jak to teściowa być nie powinna! Albo właściwie stereotypowo powinna.
Uwielbiam serie i książki Pani Małgosi, wiec cieszę się, że mogę spędzić czas z jej zwariowanymi bohaterami.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vectra
Data premiery: 2020-06-12
Liczba stron: 308
Autor: Starosta Małgorzata