Ten, kto ma swoją prawdę, nie chce cudzej i choćbyś godzinami go przekonywał, nie przekonasz. Tylko na koniec usłyszysz: „Ja tam swoje wiem”. I tyle.
Coś się kończy, coś się zaczyna. Śmierć przeplata się z narodzinami. Tak można podsumować Sagę Wiejską. To właśnie za sprawą mieszkańców Tynczyna możemy dowiedzieć się jak kiedyś żyli ludzie. Czym zajmowali się, jakie sprawy były dla nich ważne, a co nieistotne.
Tym razem dałam się porwać historii „Zielone pastwiska” napisanej przez Kasię Bulicz – Kasprzak. Autorka stworzyła sagę, w której maluje słowem. Jej niepowtarzalny styl sprawia, że każdy czytany opis przyrody czy obrządków staje przed oczami wyobraźni. Do tego wplata słowa, które już dawno przestały być używane przez Polaków. A mimo to, nie przeszkadza to w czytaniu.
Dajcie się porwać historii, która opowiada o kolejnym pokoleniu Adamczuków, Dołęgów i Lipczewskich. Poznajcie ich smutki i radości. Przekonajcie się o czym marzyli mieszkańcy Tynczyna, gdy wokół nich następowały zmiany na scenie politycznej i gospodarczej.
Wieści od sąsiadów zawsze najlepsze. Bo cóż nasze życie? Nuda. Za to za płotem tyle ciekawego się dzieje, że aż trudno uwierzyć.
Małe społeczności mają to do siebie, że każdy o każdym wie wszystko. Plotki rozchodzą się lotem błyskawicy. A jeżeli czegoś się nie wie, to i tak można dopowiedzieć, i powstanie nowa plotka. I tak było w Tynczynie. Pomiechowska uwielbiała zbierać wszelkie informacje o sąsiadach i dzielić się swoją wiedzą z każdym, kto chciał ją słuchać. Ona tym żyła. Jednak gdy zastanowić się nad Pomiechowską, to można dojść do wniosku, że ta kobieta żyła cudzym życiem, bo nie miała rodziny. Była sama i bardzo chciała być potrzebna. Wymyśliła sobie, że będzie przekazywać informacje potwierdzone, a wszelkie nieprawdziwe dusić w samym zarodku.
Na wsi rytm życia wyznaczała przyroda. Ludzie zobligowani prawami natury pilnowali by na czas wykonać wszelkie prace, by zimą mieli co jeść. Autorka w bardzo plastyczny sposób opisała zajęcia gospodarskie. Akcentując przy tym jak ogromną rolę w życiu mieszkańców odgrywały zwierzęta. Z jaką troską obchodzono się z trzodą, bydłem czy drobiem.
W powieści nie brakuje relacji sąsiedzkich, rodzinnych czy damsko – męskich. Nadal starszyzna rodu dba by dobrze wydać za mąż czy ożenić swoje dzieci. Są kalkulacje, co można zyskać a co stracić na takim małżeństwie. Nie każda młoda osoba jest w stanie sprzeciwić się woli rodziców, tak jak było w przypadku Wietki Mazurówny, którą matka wydała za Wojtka Dołęgę.
Warto w tym miejscu dodać, że małżeństwa mieszane narodowościowo nie były wyjątkiem w latach 30 – tych XX w., gdy w jednej wsi mieszkali obok siebie różne narody. Nie liczyła się narodowość, tylko jakim jest ktoś człowiekiem.
W miejscu, gdzie obok siebie żyli Polacy i Ukraińcy, musiało dochodzić do małżeństw mieszanych, bo ludzie zakochują się sercem, nie rozumem, a serce nie bierze pod uwagę narodowości, języka czy wyznania, na te sprawy jest ślepe. Widzi natomiast uśmiech, oczy, usta czy figurę, które nagle stają się dla niego najpiękniejsze na świecie.
W „Zielonych pastwiskach” splatają się losy ludzi, którzy marzą o szczęśliwym życiu. Metody jakimi posługują się by osiągnąć to szczęście nie zawsze są dobre. Często na własne życzenie popadają w tarapaty, tak jak Wojtek, który chciał mieć pieniądze, ale nie koniecznie zarobione w uczciwy sposób. Będziecie mogli też poznać radości i troski mieszkańców Tynczyna oraz ich zwyczaje świąteczne.
Autorka każdy z rozdziałów rozpoczyna ciekawostką o roślinach, potrawach czy narzędziach, które można było spotkać w latach 20. i 30. XX w. na Zamojszczyźnie. W trzecim tomie znajdziecie wiele opisów przyrody, które bardzo pobudzają wyobraźnię, ale co poniektórych czytelników mogą też przytłoczyć. Owe opisy wyraźnie spowalniają akcję powieści, wprowadzają nastrój nostalgii. „Zielone pastwiska” przypominają mi „Chłopów” W. Reymonta czy „Nad Niemnem” E. Orzeszkowej, gdzie opisy przyrody miały istotne znaczenie.
Ponadto w powieści znajdziecie wątek społeczny oraz polityczny, który odciśnie swoje piętno na mieszkańcach Tynczyna.
Jedyne co mogę wam doradzić, to przeczytajcie całą sagę po kolei, by dobrze poznać zawiłości w relacjach pomiędzy Adamczukami, Hubami, Lipczewskimi i Dołęgami.
Dziękuję wydawnictwu Prószyński i s-ka za możliwość przeczytania książki.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę,
proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
- Tytuł: Zielone pastwisk t.3
- cykl: Saga Wiejska
- autor: Kasia Bulicz – Kasprzak
- data wydania: 15 kwietnia 2021
- wydawnictwo: Prószyński i s-ka
- ilość stron: 560
- ocena: 7/10