Zresztą, myślę, że całe cierpienie, cały ludzki ból i głupota na naszej planecie pochodzą z ludzkich ciał. Z ich chciwości, pożądliwości, interesowności i dumy. A dusze powinny się tylko cieszyć i radować, żyć miłością jedna wobec drugiej.
Dzisiaj przychodzę do was z książką “Rudowłosa ze Starych Babic” Janusza Niżyńskiego. Książka wędruje po Polsce w ramach book tour, którego organizatorką jest PasjoMatka&spółka. Na powieść zwróciłam uwagę, ponieważ jej okładka przyciąga wzrok. W dodatku opis od wydawcy zapowiadał, że będzie to historia o współczesnym kopciuszku. Byłam bardzo ciekawa w jaki sposób zostanie ona przedstawiona. Biorąc pod uwagę ilość stron (482), byłam przekonana, że czeka na mnie historia z licznymi zwrotami akcji.
Bohaterowie jak z dawnych powieści romatycznych
Nikt nie jest zbyt zajęty. Wszystko zależy, jak się jest wysoko na liście czyichś priorytetów.
Mam ogromny problem z tą książką. Zamysł dotyczący fabuły jest ciekawy. Mamy złą siostrę – Stellę, Olgę w roli Kopciuszka, a zamiast złej macochy jest przybrany ojciec – przyjaciel Olgi ojca. Początek bardzo mnie zaciekawił. Jednak coś zaczęło mi zgrzytać w toczących się rozmowach i w zachowaniu bohaterów. Olga, zwana Chmurką przez najbliższych, zachowywała się jak mała dziewczynka. Chowała się po kątach by podglądać gości. Zapytacie i co w tym dziwnego? No ludzie, przecież żaden dorosły nie będzie zachowywał się jak psotny dzieciak.
Otóż moi Drodzy, Chmurka jest dorosłą kobietą, która lada dzień obroni dyplom i zostanie panią magister. Biorąc to pod uwagę, to jej wiek oscyluje ok. 25 lat. Jak ta kobieta ma zarządzać przedsiębiorstwem, gdy ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i jej zachowanie przypomina zachowanie dziecka. W dodatku jej poczucie wartości zostało skutecznie zniszczone przez jej przybraną siostrę, która na każdym kroku podkreślała, że Olga vel Chmurka nie nadaje się do niczego i jest brzydka. Olga boi się Stelli i robi wszystko co tamta jej każe! Bez zastanowienia wykonuje nawet najgłupsze polecenia byle zadowolić Stellę. I do tego mnożące się zdrobnienia imion Dariuszek, Sebastianek, Chmurka czy Stellunia. Tak można mówić do dziecka, ale nie do osób dorosłych. A do tego bardzo specyficznie napisane dialogi, które miały być utożsamiane z rozmowami salonowymi z XVIII czy XIX wieku np.
Od południa, po spotkaniu z tym szykownym mężczyzną, nie jest sobą. Zdaje się, że ten jej elegant ma nazwisko Latecki i Sebastian na imię. Tak, przystojniak z niego, nie powiem … Mógłby robić jako model dla rzeźb ustawianych potem w parkach.
lub
Nasza ślicznisia za nim szaleje. Gdy sobie już poszedł, prawie pół godziny opowiadała o nim swojemu ojcu. Wszystko w nim podziwiała i przekonywała, aby im pomógł (…) Jeśli coś nie idzie jej po myśli , wtedy wszystkich gromi i na każdego miota błyskawice.
Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie podpadnę wielbicielkom powieści romantycznych. Ale jak dla mnie było za dużo słodyczy w postaci zdrobnień i infantylnych zachowań bohaterów. Ja tego nie kupuję.
Pieniądze otwierają każde drzwi
Autor pod przykrywką lekkiej historii o kopciuszku celnie punktuje przywary naszego społeczeństwa. I tu jestem za to mu bardzo wdzięczna. Nigdy nie jest wystarczająco dość mówienia o nagannych zachowaniach. Wykorzystywanie ludzi do własnych celów, jak to zrobiła Stella z Olgą. Stella nie miała skrupułów wykorzystywać swoją pozycję i poparcie ojca by gnębić Olgę. Wraz z ojcem posunęła się do tego by Olga przyjęła imię i nazwisko Stelli i za nią studiowała. Po co sama ma się męczyć, gdy inni zrobią to za nią. W dodatku Stella stosowała wobec przybranej siostry szereg manipulacji i intryg, by ona bez protestu wykonywała jej polecenia.
Jest to ciekawe studium relacji rodzinnych, które pokazuje, jak niektórzy ludzie tracą ludzkie oblicze i stają się bezrefleksyjnymi istotami, mając się za lepszych, bo są bogaci. W dodatku pogarda i brak szacunku wobec ludzi z mniej zasobnym portfelem, który prezentowały Stella i jej przyjaciółka Sandra, jest nie do przyjęcia. Same nie skalały się pracą, korzystały z majątku rodzinnego a innych traktowały w sposób odrażający. Były miłe tylko dla tych osób. które mogły im coś zaoferować np. korzystnie zawarte małżeństwo by nie musiały pracować na własne utrzymanie.
Zdaję sobie sprawę, że sposób bycia i charaktery bohaterów zostały specjalnie przejaskrawione. Jednak mnie to bardzo męczyło.
“Rudowłosa ze Starych Babic” spodoba się za pewne osobom romantycznym, które lubią czytać historie o wielkiej miłości i szukają współczesnej wersji bajki o Kopciuszku.
Dziękuję Kamili z PasjoMatka&spółka za możliwość przeczytania książki.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
- Tytuł: Rudowłosa ze Starych Babic
- autor: Janusz Niżyński
- data wydania: 29 stycznia 2020
- wydawnictwo: WasPos
- ilość stron: 482
- ocena: 5/10
Kiedyś kupiłam tę książkę, ale jeszcze nie czytałam. Jestem ciekawa, czy mnie się spodoba…