Siłą rodziny są dzieci i miłość. Gdy jednego i drugiego przybywa, jest zdolna przetrwać każde wyzwanie od losu.
Relacje rodzinne nigdy nie są łatwe i chociaż zarzekamy się, że nie popełnimy błędów rodziców, to jednak gdzieś głęboko w podświadomości mamy zakorzenione schematy, które powielamy. W pewnym momencie zaczynamy łapać się na tym, że mówimy i robimy tak, jak to robili nasi rodzice.
Teresa wymagała od córki bezwzględnego posłuszeństwa i oczekiwała, że będzie ona każde skinienie. Karolina czuła się rozdarta emocjonalnie. Z jednej strony nie chciała zostawić matki samej sobie, a z drugiej strony dostrzegała, że ta sytuacja ma negatywny wpływ na jej męża i dzieci. Nic nie była w stanie zaplanować, a przez to i dotrzymać obietnicy. Wystarczył jeden telefon od matki, a Karolina rzucała wszystko i jechała do niej. A takich telefonów było mnóstwo.
Z początku nie mogłam zrozumieć tych relacji. Byłam wręcz zła na Karolinę, że nie potrafi odciąć się od matki i zacząć żyć własnym życiem. Ale też byłam zła na Teresę, która terroryzowała córkę swoim zachowaniem i zachowywała się irracjonalnie. Jak się później okazało przyczyna zachowania Teresy leżała w przeszłości, a Karolina obrywała tylko rykoszetem. Nieprzepracowane traumy, których doświadczyła Teresa w dzieciństwie i młodości, odbijały się na jej dorosłym życiu oraz na jej rodzinie.
Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wiele potrafisz unieść, dopóki los nie wepchnie ci na plecy skrzyni wypełnionej troskami.
„Księżyc na Vajont” Katarzyny Kieleckiej to wielowymiarowa historia przez którą się płynie. Z każdą przeczytaną stroną wsiąka się coraz bardziej. Zaczynałam dostrzegać wydarzenia, które przyniosły bohaterom wiele cierpienia i zabrały to co najcenniejsze – spokój i bezpieczeństwo. Nic w tej historii nie było czarno – białe. Największym problemem bohaterów był brak umiejętności rozmawiania o swoich emocjach. Mimo że każde sygnalizowało, że źle się czuje w danej sytuacji, to nie potrafili szczerze o tym rozmawiać.
A wszystko zaczęło się w Vajont, gdzie wybudowano wielką zaporę, która miała zasilać elektrownię. Okoliczni mieszkańcy byli zadowoleni, że mają blisko do pracy, ale też czuli duży niepokój, że może pójść coś nie tak i pewnego dnia tama zostanie przerwana. A niepokój wzbudzała w nich góra. Stanowiła z jednej strony brzeg zalewu, a z drugiej strony była bardzo niestabilna i groziła osuwiskami. Jednak ludzie zarządzający tamą zlekceważyli ten fakt. Ich pazerność doprowadziła do tragedii, której echa długo odbijały się w świadomości osób, które przeżyły katastrofę.
Nikt nie ma prawa oczekiwać od najbliższych zrozumienia, jeżeli zataja najgorsze fakty.
„Fala” rozpoczyna dylogię „Księżyc nad Vojant”. To w pierwszym tomie zaczynamy poznawać przeszłość Teresy. Powoli dociera do nas z jak trudnymi wydarzeniami przyszło zmierzyć się małej dziewczynce, która już wcześniej wykazywała cechy osoby zamkniętej w sobie. A tragedia spowodowana rozerwaniem tamy spotęgowała w niej kolejne lęki i traumy. W dodatku świadomość, że wtedy zginęły jej ukochane osoby, spowodowały dodatkowe poczucie winy i porzucenia.
Człowiek potrzebuje przeszłości, by budować na niej teraźniejszość, jak na solidnym fundamencie.
Każdy z nas wie, że teraźniejszość jest zbudowana na przeszłości. I nie pomoże żadne zaklinanie i udawanie, że jest inaczej. Powolne odkrywanie kart z przeszłości i rozprawianie się z bieżącymi problemami, sprawiły że „Falę” i „Echo” czyta się błyskawicznie. Skomplikowane losy Teresy, która mimo upływu lat nie potrafi uporać się z emocjami, sprawiają że przez długi czas nie potrafiłam jej polubić. Jej ciągłe huśtawki nastrojów i bardzo egoistyczne traktowanie córki nie poprawiały jej sytuacji.
W drugim tomie „Echo” na plan pierwszy wychodzi Karolina i jej problemy. Kobieta musi podjąć decyzję jak chce by wyglądały jej relacje z mężem i dziećmi. Pomóc ma jej w tym podróż do Vajont, w której towarzyszy im Teresa. Babcia musi uporać się z przeszłością, a Karolina zrozumieć historię życia matki oraz spróbować naprawić relację z mężem.
Dylogia „Księżyc nad Vojant” jest przejmującą historią o życiu, które nie zawsze układa się tak jak chcemy. Poprowadzenie akcji na dwóch przestrzeniach czasowych pozwala lepiej zrozumieć postępowanie bohaterów, którzy walczą z samotnością, odrzuceniem, różnymi lękami i traumami. Lekki styl autorki sprawia, że tę historię pochłania się. Emocje targają i długo nie dają o sobie zapomnieć, bo historia Teresy nie jest łatwa. I w Vajont i w Łodzi kobieta doświadczyła wiele zła, które miało wpływ na jej dalszy los.
Dylogię „Księżyc nad Vojant”: „Fala” i „Echo” przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
Książka zostaje dopisana do naszej listy przeczytanych książek.
- Tytuł: Księżyc nad Vajont t.1, t.2
- autor: Katarzyna Kielecka
- data wydania: 9.10.2023
- wydawnictwo: Szara Godzina
- ilość stron: 280, 288
- ocena: 9/10