Nigdy się nie dowiemy,
jak silna jest w nas chęć przeżycia,
dopóki sami nie staniemy na krawędzi.
Witam was serdecznie!
Dzisiaj zapraszam do przeczytania ostatniej recenzji w tym toku o książce „Miasto duchów” Krzysztofa Bochusa.
Z twórczością Pana Krzysztofa miałam przyjemność zapoznać się, gdy czytałam „Listę Lucyfera”. Dlatego z wielką niecierpliwością czekałam na „Miasto duchów”, które bierze udział w book tour, który zorganizował Maveric wśród książek, a ja byłam na liście oczekujących. Tuż przed świętami książka dotarła do mnie. Jest to kryminał retro, który zabiera czytelnika w podróż do Gdańska i Gdyni z roku 1944. Trwająca wojna zmierza ku końcowi, nastroje wśród okupanta są różne. Jedni jeszcze ślepo wierzą, że Niemcy wygrają wojnę, ale oni należą do mniejszości i drudzy, którzy zaczynają się przygotowywać do ewakuacji z terenu Polski. Ale za nim to nastąpi chcą jeszcze wzbogacić się zdobywając dzieła sztuki w nielegalny sposób.
Do Gdańska powraca radca Christian Abell, który ma poprowadzić śledztwo tajemniczych morderstw wysokich rangą oficerów niemieckich. Za rozwiązanie sprawy ma obiecaną pomoc przy odnalezieniu córki, którą ktoś uprowadził a ślad prowadzi go do Gdańska. Jak zakończy się ta historia, sprawdźcie sami. Już teraz mogę was zapewnić, że warto przeczytać „Miasto duchów”.
Przygodę z Christianem Abellem zaczęłam od końca, bo od ostatniego tomu. Nie wiedziałam dlaczego musiał on opuścić Gdańsk i przenieść się do Rotterdamu. Na szczęście brak tej wiedzy nie przeszkodził mi w czytaniu „Miasta duchów”. Już od pierwszych stron fabuła książki wciągnęła mnie. Sprawa tajemniczego zniknięcia Anny spowodowała wzrost mojej ciekawości, jak w czasie zawieruchy wojennej główny bohater chce rozwiązać tą zagadkę. Na jego korzyść przemawiało, że był emerytowanym wojskowym, który znał zaufanych ludzi w jednostce stacjonującej w Gdańsku. Ale trwająca wojna, a co za tym idzie śmierć, która czaiła się na każdym kroku, nie dawała mi spokoju. Przecież ludzie znikali w tajemniczych okolicznościach i nikt się tym nie przejmował. Jak Abell chciał rozwiązać zagadkę? Sytuacja zmusiła go do prowadzenia dwóch śledztw równolegle – odnalezienia swojej córki oraz wyjaśnienia dwóch morderstw oficerów niemieckich. Nie doceniłam determinacji Abella, jego doświadczenia zawodowego oraz ludzi, którzy pomagali mu rozwikłać obie sprawy. Działając pod presją czasu, krok po kroku prawda zaczynała wychodzić na światło dzienne. Była ona porażająca swoim okrucieństwem i bezwzględnością.
Autor znakomicie oddał klimat Gdańska i okolicznych miejscowości z końca II wojny światowej. Liczne odwołania do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce na Pomorzu spowodowały, że sięgnęłam do opracowań opisujących m. in. ludobójstwo w Piaśnicy koło Wejherowa. Wcześniej wstyd się przyznać, ale nie słyszałam o tej tragedii. Czytając książkę miałam okazję nadrobić zaległości z wiedzy historycznej Polski. Umiejętne splecenie fikcji literackiej z wydarzeniami historycznymi sprawiło, że mimochodem wiedza historyczna jest przyswajana przez czytelnika. Czytając o wolnomularstwie, masonach mogłam dowiedzieć się jaką rolę odgrywali oni w społeczeństwie. Książka jest pełna tajemnic i intryg osób, które obracają się w półświatku pań lekkich obyczajów, prowadzą lewe interesy, trudnią się przemytem. I wśród tych nieciekawych postaci są oficerowie niemieccy, którzy chronią ten dochodowy interes. Trudno było odróżnić kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Każdy z bohaterów miał jakąś tajemnicę. Spora dawka błędnych tropów, szczątkowe dowody potwierdzające winę zleceniodawców, sprawiają że rozwiązanie nie jest łatwe. W dodatku poznajemy piękną, powabną i niebezpieczną młodą kobietę, która wie jak zdobyć potrzebne dla niej informacje. Wszystko to składa się na pełen emocji kryminał, który czyta się z zapartym tchem, trzymając kciuki, aby radca Abell znalazł winnych i szczęśliwie powrócił do domu. Smaczku całej historii dodaje tajemniczy zegar Dühringera, którym interesują się masoni.
Lekki styl pisarski autora, wyważona proporcja opisów i dialogów powoduje, że książkę czyta się szybko. Nawet duża ilość bohaterów nie jest w stanie zakłócić czytania. Każda z postaci wnosi do czytanej historii pewien szczegół, który należy zebrać jak puzzle i ułożyć w całość. Wtedy prawda zatriumfuje i z pewnością was zaskoczy.
Polecam wam „Miasto duchów” jako książkę pełną emocji, nagłych zwrotów akcji, która sprawi, że przeniesiecie się do wojennego Gdańska i będziecie chcieli razem z radcą Abellem wyjaśnić prowadzone śledztwa. Samo zakończenie zaskoczy was. Ciekawe czy to już ostatnie słowo Autora w sprawie przygód Christiana Abella?
To prawda, wojna prowadzi do zdziczenia i upadku wszelkich norm i obyczajów.
Właśnie dlatego musi istnieć zwykła ludzka sprawiedliwość.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tą książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może Was moja opinia do tego skłoni.
może Was moja opinia do tego skłoni.
Czekam na Wasze komentarze.
tytuł: Miasto duchów
cykl: Christian Abell t.4
cykl: Christian Abell t.4
autor: Krzysztof Bochus
wydawnictwo: Skarpa Warszawska
data wydania: 4 września 2019
ilość stron: 334
ilość stron: 334
ocena: 8/10
Brzmi naprawdę zachęcająco. 😊
Recenzja bardzo zachęcajaca.
Muszę zacząć czytać książki, bo ta książka wygląda na ciekawą.
Idealna książka dla dziewczyny. Muszę jej chyba taką wypożyczyć albo kupić.
Super książka