…wkrótce popędzi do domu, do dzieci. Przekraczając próg, wejdzie do innego życia, tajemnego i zwierzęcego, w którym kroiła jabłka, rozmrażała groszek, wycierała małe pupy i pozwalała raz po raz opróżniać swoje nieodmiennie napełniające się ciało. Gdzie słyszała “mamo” wykrzykiwane z emocją i tęsknotą dziesiątki razy dziennie.
Pierwsze wrażenie.
Specyficzna historia z niedopowiedzeniami i niepewnością. Z milionem uczuć kobiety rodzicielki. Ze skupieniem na kobietach – matkach. Historia czytana w napięciu z pomieszanym czasem akcji i zderzeniem się rzeczywistości co powoduje, że coraz bardziej się dziwimy. Intrygująca historia jak sama okładka, o irracjonalnym strachu w codzienności. Przeszywająco prawdziwa, intymna, przerysowana strachem i okraszona czarnym humorem.
Rodzic.
Rodzic to istota podporządkowana małym ciałkom, które ciągle czegoś potrzebują. Jedzenia, uwagi, ratunku na skraju łóżka. Dla których tragedią jest gdy coś jest o milimetr za daleko od zasięgu rączek. Świat się kręci wokół nich. A jednak trzeba przetrwać noc z pobudkami. Trzeba wstać do pracy i zrobić zakupy. Wszędzie w biegu i wracając do dzieci. Tak żyje główna bohaterka w kołowrotku typowych zdarzeń codziennych każdego rodzica. Zawsze gdy zostaje sama z dziećmi gdy mąż wyjeżdża z zespołem, przeszywa ją niepokój. Większa odpowiedzialność i przytłaczająca samotność.
Pusty dom i jego mylne odgłosy, kiedy można liczyć tylko na siebie.
Właśnie podczas nieobecności męża w domu Molly zjawia się ktoś z nieoczekiwaną wizytą.
Dziewczynka zatrzymała się w pół ruchu,zawahała się, jakby szarpnięta od tyłu niewidzialną nitką, nitką miłości, pępowiną przyciągającą dziecko do matki, niepozwalającą jej spaść w otchłań. (…)
W salonie był intruz. Mógł ich w każdej chwili zabić. A jednak dzieci się nie bały. To jednocześnie niepokoiło ją i uspokajało. Czy to prawda, ze dzieci są jak zwierzęta, które wyczuwają zbliżające się tornado?
Specyficzne opisy.
Autorka skupia się na odczuciach i emocjach matki. Na jej strachu i zmęczeniu oraz reakcjach organizmu. Specyficznie i dogłębnie opisuje uczucia do dzieci. Czy pamiętasz ciężar napływającego mleka do piersi ? Mimo skupieniu na pracy ciało ciągle przypomina, że jest matką. Molly pochłonięta jest pracom nad wykopaliskami, które pochłaniają ją bez reszty. Jej odkrycia są niezwykłe i jednocześnie wątpliwe.
Strach.
Książka dla kobiet opierająca historię na strachu o własne dzieci. Paranoja. Przerysowane lęki. Burza uczuć od nienawiści do współczucia. Ciężko wytłumaczyć co tam odnajdziecie bo specyficzne opisy bliskości matki i dziecka oraz ciągle odwoływanie się do biologicznych aspektów bycia matką może być męczące. Od pierwszej strony wyczuwalne staje się napięcie. Jednak przedłuża się przez pomieszane rozdziały na akcje w różnym czasie. Sytuacja zdaje się wyjaśniać przez co staje się jeszcze dziwniejsza. Irracjonalna sytuacja umieszczona w zwykłym domu rodzinnym aby docenić istnienie dzieci mimo ciążącego strachu o nie.
Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania tej książki.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni.
- Tytuł: Wizyta
- autor: Helen Philips
- data wydania:
- wydawnictwo: Prószyński i S-ka
- ilość stron:318
- ocena: 6/10
Nie czytałam. Dzięki za recenzję.