40/21 Wizyta Helen Phillips

…wkrótce popędzi do domu, do dzieci. Przekraczając próg, wejdzie do innego życia, tajemnego i zwierzęcego, w którym kroiła jabłka, rozmrażała groszek, wycierała małe pupy i pozwalała raz po raz opróżniać swoje nieodmiennie napełniające się ciało. Gdzie słyszała “mamo” wykrzykiwane z emocją i tęsknotą dziesiątki razy dziennie.

Pierwsze wrażenie.

Specyficzna historia z niedopowiedzeniami i niepewnością. Z milionem uczuć kobiety rodzicielki. Ze skupieniem na kobietach – matkach. Historia czytana w napięciu z pomieszanym czasem akcji i zderzeniem się rzeczywistości co powoduje, że coraz bardziej się dziwimy.  Intrygująca historia jak sama okładka, o irracjonalnym strachu w codzienności. Przeszywająco prawdziwa, intymna, przerysowana strachem i okraszona czarnym humorem.

Rodzic.

Rodzic to istota podporządkowana małym ciałkom, które ciągle czegoś potrzebują. Jedzenia, uwagi, ratunku na skraju łóżka. Dla których tragedią jest gdy coś jest o milimetr za daleko od zasięgu rączek. Świat się kręci wokół nich. A jednak trzeba przetrwać noc z pobudkami. Trzeba wstać do pracy i zrobić zakupy. Wszędzie w biegu i wracając do dzieci. Tak żyje główna bohaterka w kołowrotku typowych zdarzeń codziennych każdego rodzica. Zawsze gdy zostaje sama z dziećmi gdy mąż wyjeżdża z zespołem, przeszywa ją niepokój. Większa odpowiedzialność i przytłaczająca samotność.

Pusty dom i jego mylne odgłosy, kiedy można liczyć tylko na siebie. 

Właśnie podczas nieobecności męża w domu Molly zjawia się ktoś z nieoczekiwaną wizytą.

Dziewczynka zatrzymała się w pół ruchu,zawahała się, jakby szarpnięta od tyłu niewidzialną nitką, nitką miłości, pępowiną przyciągającą dziecko do matki, niepozwalającą jej spaść w otchłań. (…)
W salonie był intruz. Mógł ich w każdej chwili zabić. A jednak dzieci się nie bały. To jednocześnie niepokoiło ją i uspokajało. Czy to prawda, ze dzieci są jak zwierzęta, które wyczuwają zbliżające się tornado?

Specyficzne opisy.

Autorka skupia się na odczuciach i emocjach matki. Na jej strachu i zmęczeniu oraz reakcjach organizmu. Specyficznie i dogłębnie opisuje uczucia do dzieci. Czy pamiętasz ciężar napływającego mleka do piersi ? Mimo skupieniu na pracy ciało ciągle przypomina, że jest matką. Molly pochłonięta jest pracom nad wykopaliskami, które pochłaniają ją bez reszty. Jej odkrycia są niezwykłe i jednocześnie wątpliwe.

Strach.

Książka dla kobiet opierająca historię na strachu o własne dzieci. Paranoja. Przerysowane lęki. Burza uczuć od nienawiści do współczucia. Ciężko wytłumaczyć co tam odnajdziecie bo specyficzne opisy bliskości matki i dziecka oraz ciągle odwoływanie się do biologicznych aspektów bycia matką może być męczące. Od pierwszej strony wyczuwalne staje się napięcie.  Jednak przedłuża się przez pomieszane rozdziały na akcje w różnym czasie. Sytuacja zdaje się wyjaśniać przez co staje się jeszcze dziwniejsza. Irracjonalna sytuacja umieszczona w zwykłym domu rodzinnym aby docenić istnienie dzieci mimo ciążącego strachu o nie.

Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania tej książki.

Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni. 

  • Tytuł: Wizyta
  • autor: Helen Philips
  • data wydania:
  • wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • ilość stron:318
  • ocena: 6/10

Otagowano , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Jedna odpowiedź na „40/21 Wizyta Helen Phillips

  1. Grazyna st. komentarz:

    Nie czytałam. Dzięki za recenzję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *