Dzisiaj mam przyjemność zaprosić was do przeczytania wywiadu, którego udzieliła Agata Bizuk autorka „Narzeczonej z second – handu”. Premiera książki była 17 lipca 2019 r. Jest to wznowienie wydania z 2014 r. Powieści patronuje Czytam dla przyjemności.
Pytania autorce zostały zadane przez uczestniczki konkursu „Zadaj pytanie autorowi i wygraj”, który zorganizowałam wspólnie z Panią Agatą Bizuk.
Zwyciężczyni konkursu została wskazana przez autorkę w niniejszym w wywiadzie.
Dzień dobry,
Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie mnie do wywiadu, a biorącym udział za ilość fantastycznych pytań. Wybrałam te, których jeszcze nigdzie nie było i których nikt mi nigdy jeszcze nie zadał.
Dlaczego zawsze chciałaś zostać emerytką? /Ewa Berlinka/
Sprawa jest bardzo prosta – z lenistwa. Kiedy byłam mała, mieszkaliśmy z dziadkami i widziałam, jak co miesiąc przychodził listonosz i dawał mojemu dziadkowi pieniądze. Tak po prostu i za nic. A ponieważ dziadek był wcześniej górnikiem, więc tych pieniędzy miał sporo. Z drugiej strony widziałam moją mamę, która pracowała całymi dniami i zawsze na coś jej brakowało. Nie mogłam zrozumieć, jak to jest, że jedni chodzą do pracy i mają mało, a inni dostają dużo i to całkiem za darmo. Zwłaszcza, że dziadek spędzał cały czas na tym, co kochał – miał piękny ogród, lubił majsterkować, nigdzie się nie spieszył i żył sobie dokładnie tak, jak chciał. Szybko dodałam dwa do dwóch i wyszło mi, że najlepiej będzie, jak zostanę emerytką – bez stresu i z furą pieniędzy co miesiąc. Oczywiście dopiero potem odkryłam, że nie do końca było tak, jak myślałam na początku, ale marzenie zostania emerytką tkwi chyba we mnie do dziś. I najfajniejsze jest to, że przecież się w końcu kiedyś spełni.
Mieć czy być? Co jest ważniejsze? /Magdalena Moruś/
Odpowiem tak, jak pewnie wszyscy – zdecydowanie być. Oczywiście pieniądze są ważne, bo tak naprawdę na nich opiera się dzisiejszy świat, ale w tym całym szaleństwie i wyścigu szczurów, któremu poddajemy się wszyscy, nie wolno zapominać, że najważniejsze, to być po prostu człowiekiem. Jak mówił profesor Bartoszewski, warto być przyzwoitym. Nie po to, żeby inni nas chwalili ani nawet nie dla podniesienia własnego ego czy poprawienia sobie samopoczucia, ale po to, żeby świat wokół nas był fajnym i przyjaznym miejscem do życia. Bycie przyzwoitym nic nie kosztuje.
Czy pisząc książki przemycasz do nich własne marzenia, pragnienia lub niespełnione plany? /Barbara Gruszczyk/
Nie. Moi bohaterowie mają swoje życia i własne marzenia. Oni tak naprawdę żyją trochę poza mną, bo ja ich tylko wymyślam, a potem już radzą sobie sami. Oczywiście w każdej książce staram się przemycać odrobinę prywaty, ale to jest zawsze tylko jeden i zawsze ten sam element. Miejsce, w którym się urodziłam i wychowałam. Często tego nie widać, bo to są takie drobiazgi jak nazwa ulicy, jedno konkretne miejsce albo, tak jak w Narzeczonej właśnie, zorganizowany w mieście plebiscyt na najlepszego przedsiębiorcę. To jest takie moje pokazanie, że nie odcinam się od tego, skąd jestem i choć nie mieszkam w Wałbrzychu od lat, Wałbrzych będzie mieszkał we mnie zawsze.
Jaki jest twój ulubiony rodzaj pizzy? /Anna Dyczko/
Powiem szczerze, że o preferencje kulinarne jeszcze nikt mnie nie pytał, ale zdecydowanie lubię na ostro pepperoni, jalapenos – byle ostrzej i z mięsem. Zawsze, kiedy jestem w pizzerii z moim synem, zamawiamy najostrzejszą pizzę, jaką mają w menu. Jak zamawiamy do domu, to też zawsze dodatkowo ją przyprawiamy ostrymi papryczkami. I muszę przyznać, że czasami nawet ja wymiękam przy moim dziesięciolatku.
Jak to jest z weną twórczą? Czy jeśli w trakcie pisania dopadła nas niemoc twórcza, to powinniśmy poczekać na powrót kapryśnej weny czy jednak nie przerywać i pisać dalej? /Anna Adamska/
Niemoc twórcza dopada mnie regularnie, zwłaszcza, że ponieważ pracuję w pełnym wymiarze godzin, nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie się pisaniu w całości. I zawsze jest coś, co powoduje, że te myśli mi gdzieś uciekają. Do tej pory przeczekiwałam, ale wtedy czas pisania znacznie mi się wydłużał. Teraz po prostu siadami piszę. Tak poradziła mi Magda Witkiewicz i to rzeczywiście działa. Nawet, kiedy piszę bzdury i muszę to potem kasować to w pewnym momencie znów wpadam w ten rytm i ciąg dalszy idzie już gładko. Tak więc na pewno zdecydowanie nie przerywać.
Dlaczego spaliłaś zeszyt? / Małgorzata Szymczyk/
Dla niewtajemniczonych – w zeszycie pisałam moją pierwszą książkę, jeszcze w liceum. Fajna była, jak na ówczesne warunki, ale w końcu skończyła w piecu. Z prostego powodu – pisałam tam o sobie i o swoich uczuciach siedemnastolatki. O niespełnionej miłości i własnych wyobrażeniach, jak to wszystko mogłoby wyglądać. To było straszne, serio. Jak po kilku latach przeczytałam, co wtedy miałam w głowie, to na samą myśl dostawałam dreszczy. Ta historia i w ogóle wszystkie moje rozterki emocjonalne nadawały się na materiał do rozważań dla jakiegoś psychiatry.
Oczywiście żartuję, ale serio było mi wstyd tych wydumanych myśli, które, wtedy myślałam, że są oznaką bycia dorosłym. Teraz trochę żałuję, chętnie bym to jeszcze raz przeczytała. Uśmiałabym się pewnie do łez.
Czy uważasz, że taka „przechodnia narzeczona”, niczym ubrania z second handu, która porzuciła lub którą porzucono, będzie dobrym materiałem na żonę? /Kinga Salamon/
Oczywiście, że tak. Ludzie dobierają się czasami w najmniej prawdopodobne konfiguracje. I czasami ktoś, kto dogaduje się z jedną osobą, może zwyczajnie nie dogadywać się z kimś innym. Poza tym cały czas się zmieniamy – zmieniają nas problemy, sytuacje, w których się znajdujemy, ludzie, którzy są dokoła nas. I nawet jeśli dogadywaliśmy się z kimś przez pół życia, nie znaczy to wcale, że będziemy się dogadywać zawsze. A z czasem te malutkie sytuacje, które na początku związku uznawaliśmy za zabawne, po jakimś czasie mogą nas zwyczajnie irytować.
Podziwiam i zazdroszczę wszystkim tym, którzy potrafili przeżyć ze sobą kilkadziesiąt lat i nadal się kochać, ale rozumiem, jak wiele pracy, wyrzeczeń i tolerancji to wymaga od obu stron. Z drugiej strony wiem też, że są ludzie, którzy nigdy nie poświęcą się tak bardzo. Nie mówię oczywiście o żadnych patologiach, bo to powinno zostać przerwane natychmiast.
Na pewno nie powinno się oceniać osoby przez pryzmat jej wcześniejszych związków, bo każdy ma swoją historię i tylko on najlepiej wie, co się wydarzyło i skłoniło go rozstania.
Czy jest jakiś temat, którego nigdy nie poruszysz w swoich książkach? /Kinga Grabowska/
Nie. Na pewno są tematy, o których trudno byłoby mi pisać, na przykład przemoc wobec dzieci, osób starszych albo znęcanie się nad zwierzętami, ale takie rzeczy dzieją się wokół nas i warto je naświetlać i o nich mówić. A nawet trzeba mówić. Nie czuję się co prawda jakimś wieszczem narodowym, czy coś, ale też nie zamierzam udawać, że nic się wokół mnie nie dzieje. Gdzieś w głowie mam nawet pomysł na trochę inną historię niż te, które piszę do tej pory, ale ona musi jeszcze dojrzeć. Kiedyś na pewno ją napiszę.
Która przyprawa kuchenna charakteryzuje twoją powieść? /Magdalena Moruś/
Chciałabym powiedzieć, że szafran, bo jest najdroższy i najbardziej szlachetny, ale nie, Narzeczona, to zdecydowanie przyprawa do kiełbasy na grill. W sam raz na wieczór, do podzielenia się z przyjaciółmi, relaksu i oderwania się trochę od szarej rzeczywistości.
I mam nadzieję, bez żadnej zgagi następnego dnia 😉
Czy pierwsza miłość jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą? /Bożena Osowiecka/
Każda miłość jest najważniejsza. Żyjemy w teraźniejszości i to ona jest zawsze najważniejsza. Warto dbać o związek, który jest tu i teraz, ale też miło wspominać to, co było kiedyś. Wyciągać wnioski i uczyć się na błędach. I nawet, jeśli decydujemy się na rozstanie, warto życzyć tej drugiej osobie wszystkiego, co najlepsze, bo wtedy łatwiej będzie zamknąć pewien etap i iść do przodu. Życie jest za krótkie na życie w przeszłości i na zastanawianie się, co może wydarzyć się kiedyś.
Każdą miłość powinno się traktować tak, jakby była pierwszą i miała być ostatnią. I dbać o nią ze wszystkich sił.
Dziękuję serdecznie za ciekawe pytania 🙂 to dla mnie wielka przyjemność odpowiadać na nie, choć nie powiem – niektóre łatwe nie były i dziękuję Pani Andżelice za zaproszenie mnie do wywiadu. I przepraszam za opóźnienie, niestety, dopadła nas choroba.
Zapraszam na moją stronę Agata Bizuk oficjalnie. A książkę chciałabym, by otrzymała pani Magdalena Moruś 🙂 Gratuluję.
Zdrówka,
Serdecznie dziękuję wszystkim uczestniczkom konkursu „Zadaj pytanie autorowi i wygraj”. Osoby, które nie czytały jeszcze książki odsyłam do mojej recenzji. Jestem przekonana, że z przyjemnością przeczytacie „Narzeczoną z secon – handu”.