Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moim spotkaniu z “Ciotką Poldi i sycylijskimi lwami” Mario Giordano. Jak zapewne wiele z Was wie bardzo lubię uczestniczyć w book tour. Często w ramach wędrującej książki można przeczytać ciekawą pozycję literacką. Ideą tej zabawy jest polecenie innym książki, która spodobała się organizatorowi tej zabawy. Dlatego zanim przystąpiłam do book tour, który zorganizowała Żukoteka przeczytałam najpierw liczne, bardzo pozytywne opinie. Na negatywne jakoś nie trafiłam. Sam opis z okładki też zapowiadał się ciekawie, o otóż:
W dniu swoich sześćdziesiątych urodzin moja ciotka Poldi wyprowadziła się na Sycylię, żeby w wytworny sposób zapić się na śmierć, spoglądając na morze. Tego w każdym razie wszyscy się obawialiśmy, ale ciotce ciągle coś stawało na przeszkodzie. Sycylia jest skomplikowana, tutaj nawet umrzeć nie da się ot tak, po prostu, zawsze coś wchodzi człowiekowi w paradę. A potem wydarzenia zaczęły następować po sobie lawinowo: ktoś zostaje zamordowany, nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Więc jasna sprawa, ciotka Poldi, uparta i bardzo bawarska, musiała wziąć sprawy w swoje ręce. I od tego zaczęły się problemy.
Podjęłam się uczestnictwa w book tour a co za tym idzie, wypadałoby książkę przeczytać i coś o niej napisać.
Niestety fabuła mnie nie urzekła, długie opisy z licznymi wyrażeniami włoskimi nudziły mnie. Nie znam włoskiego, tym samym to co miało ubarwić historię o przygodach ciotki Poldi, tylko mnie zniechęciło, gdyż nie rozumiałam co czytam. No cóż taki mój urok.
Narracja w tej historii też nie jest jednolita, gdyż raz narratorem jest ciotka a raz jej krewny, który chce być pisarzem.
Niestety pomimo absurdalnych sytuacji, w których znalazała się bohaterka, owe wydarzenia nie rozbawiły mnie. Nie dostrzegłam w nich nic śmiesznego. O ile pierwsza połowa książki rozwija powoli akcję, wręcz usypiając mnie, to w drugiej połowie akcja staje się tak dynamiczna, jakbym czytała dwie różne książki. Ciekawy zabieg literacki, lecz nie przypadł mi do gustu.
Sam wątek kryminalny jest ciekawy, w tajemniczych okolicznościach znika młody chłopak, który pomagał Poldi. Nikt z początku nie zawraca sobie owym zniknięciem głowy, dlatego starsza pani postanawia sama rozwikłać zagadkę. Jednak plany jej pokrzyżuje przystojny policjant, który za wszelką cenę stara się odsunąć od śledztwa wścibską kobietę. A że nasza Poldi ma słabość do policjantów, więc robi wszystko aby umówić się z przystojnym komisarzem. Oczywiście natrafimy na tajemnice sprzed kilkudziesięciu lat, które mają wpływ na bieżące wydarzenia. Jakie tajemnice – sprawdźcie sami. Mnogość wielu tropów, które często okażą się fałszywymi, spowoduje że rozwiązanie zagadki nie jest takie oczywiste jak by się wydawało na początku.
Na pewno należy zwrócić uwagę na charakterystyczną fryzurę Poldi,którą stanowi czarna peruka. Dlaczego nosi perukę? Nie wiem. Taką ma poprostu fantazję.
Urzekła mnie okładka książki, stylizowana na lata sześćdziesiąte XX w. Okładka jest urocza, a bohaterka figlarnie zagląda do kabiny samochodu. Od razu pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, ależ Poldi jest ciekawska a przy tym kokietka.
No cóż książka nie porwała mnie swoją fabułą, może jeszcze nie pora była na nią. Po prostu styl pisarza nie odpowiada mi i z pewnością nie sięgnę szybko po kolejne jego książki. Niemniej jednak “Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” przypadną do gustu osobom, które lubią taki specyficzny styl pisania.
Jeżeli czytałyście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was
moja opinia do tego skłoni.
Czekam na Wasze komentarze.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych
tytuł: Ciotka Poldi i sycylijskie lwy
autor: Mario Giordano
wydawnictwo: Initium
data wydania: 12 września 2017
ilość stron: 400
ocena: 5/10