Witam Was serdecznie!
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć jakie wrażenia wywarła na mnie książka Mai Anny Kamińskiej, a mianowicie „Życie w szkocką kratę”. Jest to debiut literacki, który swoją premierę będzie miał 8 lutego 2019 roku. Powszechnie wiadomo, że z książkami bywa różnie, jedne się podobają bardziej, a inne mniej. Tym bardziej loterią jest, gdy sięgamy po debiut, wtedy wybieramy się w podróż w nieznane. Ja za nim zdecydowałam się przeczytać „Życie w szkocką kratę” zapoznałam się z notką od wydawcy, która brzmi bardzo zachęcają:
Choć życie Anity z pozoru wygląda na poukładane, spokojne i bezpieczne, w głębi duszy kobieta czuje, że nie tak wygląda szczęście. Tym bardziej że mimo upływu lat, wciąż ścigają ją bolesne wspomnienia dotyczące Edynburga – miasta, w którym kiedyś mieszkała. Już wkrótce los sprawi, że będzie musiała tam wrócić, a negatywne emocje, z którymi przyjdzie jej się zmierzyć, okażą się zaledwie początkiem trudnych niespodzianek na jej drodze. Czy pełna namiętności relacja z przypadkowo poznanym mężczyzną zaważy na małżeństwie Anity? Czy może to, co dzięki niej odnajdzie, da jej siłę do walki z własnymi słabościami i sprawi, że w jej życiu otworzy się zupełnie nowy rozdział, na który tak długo czekała?
Niestety, czytając o perypetiach Anity, która jest główną bohaterką książki, czułam ogromne znużenie. Jej historia ani na moment mnie nie porwała. Akcja książki rozwijała się w powolnym tempie, można wręcz powiedzieć, że przybierała tempo żółwia. Jeden dzień podobny do drugiego. Byłam świadkiem remontu, który realizowała Anita przy dużym udziale ojca swojego kolegi. Oprócz czytania o codziennych postępach z prac remontowych, mogłam zagłębić się w relacje damsko – męskie pomiędzy Anitą a Zbyszkiem. Oboje mający małżonków, a pomimo tego podświadomie dążyli do tego, że zaczął się między nimi tlić romans. W tym momencie emocje powinny wziąć górę nad rozsądkiem. Sceny powinny tryskać energią i przyspieszeniem akcji książki. Jednak nic z tego, nic takiego nie ma miejsca. Natomiast autorka serwuje mnóstwo niedomówień, nie do końca jasnych sytuacji co sprawiło, że nudziłam się czytając książkę. Dodatkowo nie jasne jest sprecyzowanie kto jest kim, wprowadziło ogromny chaos. Raz Anita jest nazywana siostrą przez Karola, a za chwilę czytam, że są kolegami. Do samego końca miałam problem z rozróżnieniem postaci. Żaden z bohaterów nie przypadł mi do gustu. Anita, która sama nie wie czego chce. Zbyszek tak zakochany w Anicie, a boi się rozwieść. Na domiar wszystkiego dobił mnie mąż Anity, który został przedstawiony jako uległy mężczyzna, zgadzający się na wszelkie pomysły żony. Brak własnego zdania i jasno określonych uczuć wobec żony spowodował, że Stanisław nie wzbudził we mnie sympatii. Bo kto normalny, bez mrugnięcia okiem zgadza się na rozwód, gdy małżeństwo jest zgodne i nie występują żadne dramatyczne sytuacje. A już sam fakt, gdy Anita go informuje, że ma romans ze Zbyszkiem, nie wywołuje żadnych reakcji u męża, uważam za dziwny. Na domiar wszystkiego Stanisław bez wahania przystaje na kolejne zwariowane pomysły żony.
No cóż, temat przewodni książki ma potencjał. Życie na obczyźnie, rozdzielenie małżonków, gdy jedno z nich wyjeżdża za pracą, są to tematy, które dotykają wielu Polaków. Jednak sposób przedstawienia historii Anity, która poszukuje swojego miejsca na świecie nie przemawia do mnie. Tym bardziej, że nie jest młodą dziewczyną, tylko mężatką z dwudziestoletnim stażem, która powinna już mieć sprecyzowane oczekiwania i posiadać świadomość, że w małżeństwie są nie tylko chwile uniesienia, lecz częściej występuje zwykła, szara codzienność. I w tym przypadku należy dbać o swój związek, który zmienia swój charakter wraz z naszym wiekiem i nabytym doświadczeniem.
No cóż, temat przewodni książki ma potencjał. Życie na obczyźnie, rozdzielenie małżonków, gdy jedno z nich wyjeżdża za pracą, są to tematy, które dotykają wielu Polaków. Jednak sposób przedstawienia historii Anity, która poszukuje swojego miejsca na świecie nie przemawia do mnie. Tym bardziej, że nie jest młodą dziewczyną, tylko mężatką z dwudziestoletnim stażem, która powinna już mieć sprecyzowane oczekiwania i posiadać świadomość, że w małżeństwie są nie tylko chwile uniesienia, lecz częściej występuje zwykła, szara codzienność. I w tym przypadku należy dbać o swój związek, który zmienia swój charakter wraz z naszym wiekiem i nabytym doświadczeniem.
Jeżeli lubicie książki, które mają powolną akcję, wprowadzają wiele niedomówień oraz posiadają liczne opisy, to to jest książka dla Was. Ja nie polecam ani nie odradzam Wam tej pozycji, gdyż każdy z nas ma inny gust czytelniczy. Mnie „Życie w szkocką kratę” nie uwiodło swoją historią, ale być może wśród Was znajdzie się wiele osób, które uznają, że warto przeczytać tą książkę.
Dziękuję wydawnictwu Novae Res za książkę do recenzji.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych organizowanych przez poligon domowy oraz pośredniczkę książek.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was
moja opinia do tego skłoni.
Czekam na Wasze komentarze.
tytuł: W szkocką kratę
autor: Maja Anna Kamińska
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 8 luty 2019
ilość stron: 320
ocena: 4/10