#94 Odwet oceanu

To, co ludzie badają w lodzie, może pomóc zapobiec katastrofie głodu.
Równie dobrze jednak może doprowadzić do budowy nowej broni.
Patrzymy na to samo, ale każdy widzi coś innego.

Witam Was serdecznie! Dzisiaj przychodzę do Was z „Odwetem oceanu” Franka Schätzinga. Wiem, że nie długo są święta Bożego Narodzenia i wszyscy polecają sobie książki o tematyce świątecznej. Jednak ja chcę zwrócić Waszą uwagę na „Odwet oceanu”, gdzie autor przedstawia wizję apokalipsy dla Ziemi i istot na niej żyjących. Poniżej krótka notatka od wydawcy:

Jak wiele ingerencji człowieka może znieść natura?Co się wydarzy, gdy żywioł w końcu się zbuntuje?
Peruwiański rybak ginie bez śladu na morzu. U wybrzeży Norwegii eksperci od odwiertów naftowych odkrywają na dnie zagadkowe kolonie robaków. Potem wydarzenia następują jedno po drugim. Wieloryby i delfiny atakują łodzie z pasażerami. Parzące meduzy przepędzają turystów z plaż. W restauracjach eksplodują homary, rozpryskując śmiertelnie niebezpieczną substancję. Miliardy krabów wychodzą z morza i zatruwają miasta na wschodnim wybrzeżu Ameryki.
I wreszcie połowa Europy znika pod wodą na skutek potężnego tsunami…
Świat morski, zagrożony przez bezmyślną działalność człowieka, musi się bronić. Naukowcy odkrywają, że kataklizmami steruje inteligentna istota żyjąca w morzu. Czy ludziom uda się z nią porozumieć?

Thriller ekologiczny bazujący na rzetelnej wiedzy naukowej.



… co jest problemem naszych czasów?
Ludzie tracą swoje znaczenie. Każdego można zastąpić.
Nie ma już ideałów, a bez ideałów nie ma nic, 
co czyniłoby nas większymi , niż jesteśmy.
Każdy rozpaczliwie szuka dowodu,
że świat z nim jest troszeczkę lepszy niż bez niego.

„Odwet oceanu” wciągnął mnie od pierwszych stron, najpierw powoli przedstawiając poszczególne migawki z wydarzeń mających miejsce w różnych zakątkach globu ziemskiego. Z pozoru nie mające związku wydarzenia zaczynają się łączyć jak poszczególne puzzle w całość. Z każdą katastrofą tempo akcji nabiera pędu. W pewnym momencie łapię  się na tym, że z żalem muszę odłożyć książkę na następny dzień. Ilość stron przestaje mnie przerażać, gdyż wydarzenia, których jestem mimowolnym świadkiem zaczynają mnie pochłaniać tak bardzo, że za wszelką cenę chcę dowiedzieć się co jest przyczyną  tajemniczych zjawisk takich jak ataki wielorybów, trujących krabów czy białych raków. Co powoduje, że zwierzęta zachowują się irracjonalnie w stosunku do człowieka. Kataklizm, który grozi Ziemi jest impulsem, który jednoczy środowisko naukowe, CIA oraz wojsko w rozwikłaniu zagadki. Jest to wyścig z czasem, gdzie ceną jest życie nie tylko ludzkie, ale wszystkich istnień zamieszkujących nasz glob.
W tym momencie należy zadać sobie pytanie, dokąd prowadzi nas grabieżcza ekspansja człowieka? Eksploatacja mórz i oceanów poprzez wydobycie ropy i metanu z ich dna, a co za tym idzie zanieczyszczenie wód powoduje, że sami się trujemy spożywając skażone ryby i skorupiaki, które żyją w tych wodach. Autor na kartach swej książki w bardzo subtelny sposób przekazuje nam wiedzę o życiu morskich zwierząt. Mimochodem przyswajamy sobie wiedzę, która rozszerza nasz światopogląd dotyczący ochrony gatunków zwierząt zamieszkujących wody mórz i oceanów. Zależności w ekosystemie w sposób dobitny pokazują, jak człowiek jest zależny od przyrody. Rozrywając owy system człowiek dąży do samozagłady, gdyż każdy organizm ma do spełnienia określoną rolę, a eliminując jeden składnik powodujemy efekt domina, który trudno zatrzymać, gdyż wynik może okazać się katastrofalny w skutkach dla nas i przyszłych pokoleń.
Jest to książka z ogromnym przesłaniem. Zatrzymajmy się i zastanówmy się nad swoim postępowaniem. Czy w wystarczający sposób dbamy o nasze środowisko, począwszy od zwykłego obywatela po ogromne konsorcja ingerujące w przyrodę jak firmy naftowe i gazowe wydobywające paliwa? Czy nasze bezmyślne korzystanie z wody nie ma wpływu na środowisko? A może niezliczone ilości chemii, którą traktujemy roślinność uprawną ma wpływ na stan wód lądowych i morskich? Przecież środowisko to obieg zamknięty, wszystko co trafia do niego wraca z powrotem do człowieka.
Lekki styl pisarski sprawia, że książkę czyta się szybko. Zastosowanie dużej ilości dialogów i przenoszenie się w różne zakątki świata sprawia, że mamy wrażenie, że oglądamy film a nie czytamy książkę. Bardzo plastyczny opis wydarzeń, zróżnicowanie bohaterów powoduje, że obrazy przesuwają się przed oczami jak kadry filmu. Nagromadzenie emocji związanych z poszczególnymi sytuacjami  sprawia, że czytelnik ani na moment nie czuje się znużony czytaniem, wręcz przeciwnie za wszelką cenę chce dowiedzieć się jak zakończy się ta historia.
„Odwet oceanu” jest fikcją literacką, ale czy na pewno? Czy autor nie zawarł w tej historii wielu dowodów z naszego dnia codziennego? Sposobu wykorzystywania przyrody przez człowieka?
Mam nadzieję, że scenariusz tej historii pozostanie tylko fikcją, stanowiącą świetny materiał na film katastroficzny. Ciekawa jestem jak reżyser przedstawiłby Yrr?



Z jednej strony ciało jest naszą świątynią, 
z drugiej lekceważymy je jako zwykłą jednostkę funkcyjną. 
Przyzwyczailiśmy się więc stawiać ducha ponad ciałem,
 a zewnętrzny przymus przeżycia traktujemy 
ze wstrętem i pogardą dla samych siebie.

„Odwet oceanu” polecam każdemu, kto lubi się zaczytywać w thillerach, ale również osobom, które chcą poznać świat zwierząt morskich. Jest to książka przy której nie sposób się nudzić. Dawka emocji, którą otrzymuje czytelnik wystarcza na długo.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

Jeżeli czytałyście/czytaliście  już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście  okazji zapoznać się z jej treścią, może Was 
moja opinia do tego skłoni. 



Czekam na Wasze komentarze.

Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych
tytuł: Odwet oceanu
autor: Frank Schätzing
wydawnictwo: Dolnośląskie
data wydania: 31 października 2018
ilość stron: 952
ocena: 10/10

Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *